//restauracja
Gdy on się rozbierał i zrzucał swoje rzeczy ona stała bez ruchu, tuż przy drzwiach. Oparła się o nie jak by stanowiły jedyną podporę tego wieczoru. Aghres był zdziczały i o mało nie potrącił psanki, ale cóż, dziewczyna jak by tego nie zauważył szczebiotała i biegała dokoła niego. A Lexie? Lex tylko stała oparta o drzwi i nawet nie drgnęła i nie odpowiedziała na pytanie.
To był dziwna sytuacja. Lex nie czuła się tu pewnie, bo to był jego dom, nie jej. Do tego on był chyba na nią zły i Lex nie chciała pogarszać sytuacji, ale nie wiedziała co ma zrobić. Nie mogła pójść do pokoju, bo nie miała tu pokoju.
To była ciężka sytuacja, przynajmniej dla niej. Zostawała opcja, że wróci do siebie, do swojego mieszkanka i da mu czas na ochłonięcie. Więc gdy tylko psanka się zmyła... Lex postanowiła powiedzieć że wraca chyba do siebie.
- Nie chce wyjeżdżać - odparła cicho, ledwie słyszalnie. Ze spuszczonym wzrokiem pomału zaczęła dalszą część wypowiedzi.
- Aghres.... ja. Chyba będzie lepiej, jak dziś wrócę do siebie - Już by wolała, by się wściekał, niż tę ciszę i jego puste spojrzenie.