| | Salon | |
| | Autor | Wiadomość |
---|
Lexie
Krwiczka : jak na razie niczyja Ubranie : schludne Wygląd : nieprzeciętny
| Temat: Salon Sob Sie 04, 2012 1:02 am | |
| | |
| | | Butch
Krwiczka : Marissa Ubranie : Eleganckie
| Temat: Re: Salon Sob Sie 11, 2012 12:25 am | |
| //Początek
Butch ze szklaneczką już na wpół wypitego trunku, siedział rozparty na kanapie. Pilot w jego reku, był już prawie rozgrzany do czerwoności. Biedny samiec nie wiedział co ma ze sobą zrobić, więc przerzucał tylko kanały, tylko co jakiś czas zwalniając na programach sportowych. V nie było, pewnie z panią doktor się gdzieś zaszyli i dobrze się bawią. Hoolywwod był na patrolu, więc nawet nie miał z kim potrenować. Szlak by to trafił. Jak on nie nienawidził wolnych wieczorów. To była masakryczna udręka i straszny czas dla niego. Na domiar złego Marissa była w Azylu i miała tam zabawić dłużej, bo miała wiele spraw do załatwienia. Jako on się nudził dzisiaj, to było coś strasznego.za jakie grzechy? Dobra, to było pytanie retoryczne i nie sądził, że zostanie mu udzielona odpowiedź. Może i lepiej by nie udzielano odpowiedzi. Bo miał swoje na sumieniu, oj miał, ale teraz był cacy i grzecznie wysysał reduktorów, więc się nie liczy. Ale teraz najistotniejsze było to, że się nudził jak mops. nie miał z kim pogadać, ani z kim się napić. Był samotny jak palec - tyczy się to tego wieczoru, bo normalnie, to nie jest sam. Miał tylko cichą nadzieję, że Marissa wcześniej jednak wróci, co by się mógł nią zająć.... | |
| | | Marissa
Krwiczka : Krwiczka Butcha
| Temat: Re: Salon Sob Sie 11, 2012 9:07 pm | |
| // Początek
Marissa wróciła do domu wcześniej niż planowała, nie powiem by to było coś złego. Co prawda samice świetnie dawały sobie rade bez niej, ale za to papierkowa robota sama się zrobić nie chciała. Tak wiec spakowała dokumenty i komputer. W końcu ostatnio nie miała zbyt wiele czasu dla Butcha. Przemierzając bunkier z torbą na laptopa w ręku, zastanawiała się gdzie podział się jej Broniec. Mam nadzieje ze nie urządza sobie męskiego wieczorku w towarzystwie Vhrednego. Gdy weszła do pierwszego pomieszczenia, jakim był salon, uśmiechnęła się Butch siedział na kanapie przerzucając kanały na telewizorze z widoczną niechęcią. Podeszła bliżej zostawiając torbę z komputerem i papierzyskami na stole i przysiadła się obok wampira. - Hej, a co ty taki nie w sosie dzisiaj?- Zapytała skradając mu soczystego buziaka i po chwili wtuliła się w wielkie ramiona. O tak….
| |
| | | Butch
Krwiczka : Marissa Ubranie : Eleganckie
| Temat: Re: Salon Nie Sie 12, 2012 10:52 pm | |
| Już myślał, że ten dzień będzie totalnie beznadziejny, ale nie... Jak to mówią, co drugi głupi ma szczęście i do niego się ono uśmiechnęło sie ono nie raz. Po pierwsze, miał kobietę swoich marzeń, która go kochała, i którą on kochał. Do drugie, znalazł miejsce na tym świecie i w końcu wiedział kim był. Po trzecie miał przy sobie najlepszych kumpli, za których był gotów oddać życie, a oni nie pozostaliby mu dłużni w tym temacie. Wreszcie miał to na czym mu zależało całe życie. Miał rodzinę. No i po któreś tam, nie musiał tego wieczoru spędzać samotnie. Jupiiii. Jego radość był ogromna i wcale mu się nie dziwię. - Tęskniłem za tobą - I przyssał się do niej, jak glonojad do szybki akwarium. Przyciągnął ją do siebie, wręcz by można powiedzieć, że wciągnął ja na siebie. O tak, jaj bliskość zawsze sprawiała mu przyjemność, pod wieloma względami. Nie musiał się z nią kochać, wystarczyło, że był przy nim, i on był szczęśliwy. Chryste, ale się z niego pantoflarz zrobił, ale siara. lepiej, żeby kumple się o tym nie dowiedzieli.... mahahah chociaż w sumie to też banda pantoflarzy, więc nie wiele by mieli do skomentowania. A niby to wielkie samce, co rozpieprzają w puch stada reduktorów, ale wystarczy, by ich samica tupnęła nóżką, a już siedzą, jak trusie. - Wiesz jak ja cię kocham - wtulił się w jej szyję i zaciągnął się jej zapachem. Pachniała, tak świeżo i przyjemnie. Jak ocean w słoneczny dzień. Chociaż, nie rozumiem nigdy tej metafory, bo jaka jest różnica między oceanem w słoneczny dzień, a w pochmurny? Że niby, że co... szlamem zajeżdża ocean? Nie nie kumam tego, ale niech już tak będzie. Wszystko jest nie ważne, liczy się tylko to, że mógł leżeć z Marissą na kanapie i się byczyć. O tak, wieczór miał być jednak piękny. | |
| | | Marissa
Krwiczka : Krwiczka Butcha
| Temat: Re: Salon Sro Sie 22, 2012 11:00 pm | |
| Marissa uśmiechnęła się z przymkniętymi powiekami. Czasami trudno jest opisać radość i ciepło, jakie czuła wtulając się w jego wielkie ramiona. To wszystko jest tak niesamowite, że czasami trudno mi uwierzyć ze dzieje się to naprawdę. Pomyślała czując rozlewające ciepło w swoim ciele, reagowała tak za każdym razem, gdy samiec jej dotykał. -yhm… Zamruczała cicho do jego ucha. – Wiesz ostatnio nie mieliśmy zbyt wiele czasu dla siebie… Chciałabym cię za to przeprosić. – Pocałowała mięsiste usta, zaplotła dłonie na jego szyi i spojrzała w jego oczy o barwie ciepłego słodkiego miodu. - Lilan gdzie zgubiłeś Vhrednego? – Znajomy błysk w jej oku mówił jasno, że wolałaby nikt teraz im nie przeszkadzał. Nie żeby miała kochać się z nim do zapadnięcia zmroku czy coś, (chociaż pewnie nie miałaby nic przeciwko temu) po prostu chciała spędzić z nim czas sam na sam. Obejrzeć jakiś głupkowaty film i pośmiać się. Jak robi to większość normalnych par w świecie ludzi? Ponoć to zbliża do siebie ludzi wiec może zadziała na wampiry.
(przepraszam sama wiesz co było przyczyną opóźnienia…)
| |
| | | Butch
Krwiczka : Marissa Ubranie : Eleganckie
| Temat: Re: Salon Czw Sie 23, 2012 11:49 pm | |
| Och jego urocza i mięciusia Marissa. jak on kochał, gdy się tak o niego ocierał i tuliła do niego, mrahhh, aż normalnie miał kosamte myśli, jak zawsze gdy ją widział. Jakoś tak zawsze na niego działała, że nie umiał się ogarnąć, tylko się jeszcze bardzie rozbestwiał. -Tak wiem, ostatnio mieliśmy ręce pełne roboty. reduktorzy szaleli na całego. - No niestety jak się jest pożeraczem reduktorkoów, to nie ma zmiłuj trzeba się brać do roboty i pochłaniać. Ale każdy odkurzacz czasem wymaga odnowy biologicznej i porządnego kopa energetycznego. No tak,. Tylko jego kop energetyczny rozleniwiał go na kanapie, bo się strasznie nudził i tyle. - No wiesz.. Jane miała dziś wolne i nie szła do kliniki, więc... chyba z V siedzą w jego apartamencie - posłał jej szelmowski uśmiech o przycisną do siebie jeszcze mocniej. Nie miał najmniejszej ochoty wypuszczać jej z ramion. Choć gdyby była naga wcale by nie narzekał. No wręcz przeciwnie, wtedy to by miał ręce pełne roboty, jednak... mieli trochę przystopować i zacząć sie zachowywać w cywilizowany sposób, więc seks na kanapie odpada. No to co, trzeba coś innego wymyślić. W sumie, gdy miał ją przy sobie, to mogli siedzieć i nic nie robić, dopóty, dopóki ona siedziała na jego kolanach, grzecznie. - No więc moje kochanie, co dziś robimy? Na co byś miała ochotę? - bo on to wiadomo na co. | |
| | | Marissa
Krwiczka : Krwiczka Butcha
| Temat: Re: Salon Pią Sie 24, 2012 5:49 pm | |
| Naprawdę coś w tym było, czuła się jak nowo narodzona w jego ramionach. Nagle cale zmęczenie odeszło w cień. Słysząc jego pytanie spojrzała poważnie i milczała. Tak drażniła się z nim na całego. - Wiesz, co no nie wiem… Mam jeszcze dużo papierkowej roboty…- wskazała na torbę leżącą na stoliku. – Jeżeli chcesz to możesz mi pomoc. – Cały czas miała grobowa minę, tylko oczy zdradzały jej rozbawienie. Czasami bywało tak, że dręczenie swojego samca sprawia przyjemność i satysfakcje. Właśnie w tej chwili to samo czuła Marissa. Nie żeby to stawiało ją w jakimś negatywnym świetle. Nic z tych rzeczy cały czas była tak samo wytworna i prawie tak samo niewinne jak wtedy, gdy pierwszy raz się spotkali. Już miała się podnosić i pokazać mu cały stos kartek lezący w jej wypchanej torbie, gdy wpadła na niesamowity pomysł. Spojrzała na zegar wiszący przy drzwiach i uśmiechnęła się. Zegar wskazywał kilka minut po północy. Do wschodu słońca zostało piec godzin. Pomyślała zadowolona. Złapała Butcha za rękę i spojrzała na niego wzrokiem kota ze Shreka. - Chodźmy na spacer, ale nie to do ogrodu tylko do miasta. Chciałabym zobaczyć jak tam tętni życie. – Naprawdę tego chciała, jej oczy błyszczały jak u dziecka widzącego ulubiona zabawkę.
| |
| | | Butch
Krwiczka : Marissa Ubranie : Eleganckie
| Temat: Re: Salon Nie Sie 26, 2012 1:49 pm | |
| Jęknął w duchu, znów ta papierkowa robota. Cholera biednemu zawsze wiatr w oczy i pod górkę. Tylko dlaczego dzisiaj ten cały pech uwziął się na niego? - A nie możesz tego przełożyć, na... nigdy? No albo choćby do jutra? - Jego zbolała mina była warta każdego dolara, wyglądał gorzej niż zbity kundel. - Pomóc ci? Znaczy wrzucić wszystko do kosza? Jeśli o taka pomoc prosisz, to nie ma problemu, już idę to zrobić - Już się zaczął podnosić z kanapy z Marissą na rękach. Nie, nie, jej do kosza nie zamierzał wrzucać, tylko raczej odciągnąć ja od papierów i komputera. Bo znając wszystkie okoliczności i opcje było bardziej niż prawdopodobne, że skończą przy tych cholernych papierach. Jednak nie było tak źle, bo Marissa zmieniła zdanie, ale niezbyt mądrze. No ok spacer, proszę bardzo, nie widzi problemu, jednak Miasto? Czy ona wie czego żąda? Niech od razu ustawi go pod ciężarówką, mniej będzie cierpiał. Biedny Butchuś on miał inne plany, bardziej, hymmm bardzie takie intymne. Jednak jak się powiedziało "A" to chyba później trzeba powiedzieć tę drugą literkę... Peszek. Co by nie mówić zakochany samiec jest pantoflarzem i nie ma co tu kryć, trzeba z tym jakoś żyć. Skoro jego luba powiedział spacer, on jak pies już sobie uszykuje sam kaganiec i smycz. Jakie to żałosne, lub jak niektórzy uważają urocze i słodkie. Punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. - No to gdzie chcesz iść? - Byle jakieś miejsce gdzie nie szwędzją się reduktorki, bo oszaleje. V nie było i będzie dupa blada jak się by przypadkiem zaciągnął jegomościem. - Wiesz że dla ciebie zrobię wszystko, tylko wybierz jakieś bezpieczne miejsce. - Jednak w duchu i tak jęczał z żałości. | |
| | | Marissa
Krwiczka : Krwiczka Butcha
| Temat: Re: Salon Wto Sie 28, 2012 10:37 pm | |
| Serce jej pękało, gdy patrzyła na jego zbolałą twarz. Jęknęła w duchu naprawdę niewiele brakowałoby porzuciła ten szalony pomysł i usiadła z powrotem na jego kolanach, lulać i wchłaniając jego miłość. Niestety Marissa nie chciała być samicą, która była przez prawie 300 lat. Nie, skończyły się te czasy, gdy wszyscy podejmują decyzje za nią a ona przytakuje pokornie głową. Pokręciła w powadze głową, była odrobinę zaskoczona, choć doskonale zadawała sobie sprawę z tego ze Butch w życiu nie chciałby zaryzykować. Usiadła na jego kolanach i złapała jego twarz w dłonie, patrzyła w te bursztynowe oczy i walczyła sama ze sobą. - Lilan albo pokarzesz mi miasto tętniące życiem albo zostajemy tu… - w jej glosie brzmiała powaga. Nawet nie wiecie ile ja to musiało kosztować. Oczywiście brała pod uwagę ze zostaną w bunkrze, jak to się mówi nie ma ryzyka nie ma zabawy. Chociaż nie mogła powiedzieć nic złego nawet gdyby zostali tu to nie zajęłaby się praca gdyby miała takie zamiary zostałaby w azylu. Jednak wszystko wskazywało na to ze zabawia się dziś tak czy inaczej….
| |
| | | Butch
Krwiczka : Marissa Ubranie : Eleganckie
| Temat: Re: Salon Wto Sie 28, 2012 11:08 pm | |
| No no, chwilunia, przecież powiedział, że ją zabierze. To, że nie była zachwycony, by szlajała się po mętnych uliczkach , nie oznacza od razu, że ja chce trzymać tylko w domu. No tylko znając ich pecha Marissa wybierze takie miejsce gdzie roi się od reduktorów, albo psychopatów, morderców i gwałcicieli, jakoś miał takie dziwne przeczucie, że tak właśnie będzie. Normalnie zabrał by dziewczynę do parku, ale w nocy? Pff to siedlisko dilerów i ćpunów, nic z tego. Bary, większość była obskurna i pełno było w nich dziwek, które notabene on znał. No wiecie jeszcze czasu bycia policjantem i te sprawy. Tak więc, pozostawało im niewiele miejsc do odwiedzenia. Tak na dobra sprawę, nie miał zielonego pojęcia, gdzie by mogli pójść. Mieszkał tyle lat w tym mieście i znał każdy zakątek tej dziury. Każda melina i mętne miejsce były mu dobrze znane, ale gdy przychodziło mu wybrać się na romantyczny spacer.. Szlak trafiał wszystko, bo nie było takiego miejsca. Jednak, skoro jego kobieta chce spaceru, to będzie go miała. On juz dopilnuje by wszystko było jak się należy. -Nie Lilan, powiedziałaś, że chcesz zobaczyć miasto i się zabawić, więc ja ci wszystko pokażę. - Pocałował ją z determinacją i pasją, jakiej sam sie po sobie nie spodziewał, no bo i jak można było, po nim.. no litości, jednak coś go opętało i proszę. Wracając jednak do głównego wątku. Butch postawił Marissę na podłodze i sam wstał z kanapy. Objął ja w pasie i spojrzał w jej cudne oczęta. - To co moja kiciu, gotowa na zabawę? - Uniósł brwi do góry i poruszał nimi psotnie. czekał tylko na odpowiedź swojej żony.
| |
| | | Marissa
Krwiczka : Krwiczka Butcha
| Temat: Re: Salon Wto Sie 28, 2012 11:27 pm | |
| No i kto by się tego spodziewał po tym samcu?? Ja przynajmniej byłam pewna, że zamknie ja w tym bunkierku i zacznie zrywać z niej ubranie…, Ale to tylko moje niespełnione marzenie Wracając do naszych gołąbeczków a raczej wampirów to Marissa otworzyła buzie ze zdziwienia a jej oczy zrobiły się wielkie jak spodki. Trudno jej było wykrztusić coś z siebie wiec stała i wpatrywała się w ciężkim szoku w swojego Brońca. W końcu, gdy po kilkunastu minutach była wstanie się opanować, chrząknęła cicho i pocałowała go z jeszcze większa pasją i natarczywością niż on przedtem. - Mówisz poważnie? Zapytała cal czas nie mogąc w to wszystko uwierzyć. Naprawdę nie podejrzewała żadnych dziwnych zagrywek z jego strony, a może wyrobiłoby o tym pomyśleć? Jednak do tej blond główki nie dotarły takie podejrzenia. Więc złapała Butcha za rękę i wtuliła się mocniej. - Tak jestem gotowa i nie boje się w końcu jesteś moim Brońcem, przy tobie na pewno nic mi się nie stanie. – Jej głos był dźwięczny i spokojny, można by powiedzieć ze to, dzięki który uspokaja rozszalałe morze na silnym wietrze.
| |
| | | Butch
Krwiczka : Marissa Ubranie : Eleganckie
| Temat: Re: Salon Wto Sie 28, 2012 11:56 pm | |
| Jezuuu, Jezuu ale się wkopał. Teraz to już dupa blada. Przełknął ślinę, bo nie pozostawało nic innego jak się ruszyć. Objął ja w pasie i zaciągnął do garażu. Jako, że to miało być zwiedzanie, warto by było zabrać jakoś środek transportu, co by z buta wszędzie nie łazili. Otwarł jej drzwi i poczekał aż wygodnie usiądzie, po czym oblazł autko i usiadł za kierownica. Co chwila zerkał na Marissę. jej radosna twarz była piękna, nie mógł oderwać od niej oczu, co ni było zbyt rozsądne zważywszy że prowadził samochód. jako były policjant powinien wiedzieć o przepisach ruchu drogowego i zasadach bezpieczeństwa. Jednak odezwał się w nim instynkt sparzonego samca, czyli odmóżdżenie totalne. - Mam nadzieję, że ten wieczór nie będzie stracony - to był tylko taki mały podtekst, no lekka aluzja, że Butch liczy na cos po powrocie do domku. Nagroda, dla pieseczka, normalnie kość by mu się należała, prawda. Samochód bez problemu pokonał odległość od ich domu do miasta i już po chwili znaleźli się w centrum. Wedle planu Butcha.. najpierw miała być zabawa, później romantyczna kolacja i.. no wiadomo co. Zajechali przed budynek, który jako pierwszy był na liście ich rozrywki dzisiaj. - To będzie ta mała nuta szaleństwa na dziś. - Wyszedł z auta i poszedł otworzyć drzwi swojej lilan. Stali właśnie przed pięknym budynkiem Kasyna, gdzie całą dobę toczyło sie życie.
//Kasyno | |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Salon | |
| |
| | | | Salon | |
|
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |